Solo Miya salon z duszą powstał na osiedlu Port Popowice
Odrobiona luksusu i relaksu należy się każdemu, chcemy, aby wchodzący do salonu, już od progu poczuł się kimś wyjątkowym. Podczas wizyty u nas ma się wyciszyć, zapomnieć - choć na chwilę - o problemach, i oczywiście wyjść piękniejszym - mówi Iryna, współwłaścicielka Salonu Fryzjersko-Kosmetycznego Solo Miya.
Salon prowadzi razem z siostrą Inną. Gdy wyobrażały sobie, jaka ma być ich firma, wiedziały, że to nie może być kolejny salon fryzjerski czy kosmetyczny, jakich setki we Wrocławiu, ale także miejsce spotkań, konsultacji, gdzie odbywają się cykliczne wydarzenia w stylu beauty day. Nie idziemy do fryzjera, ale odwiedzamy dobrych przyjaciół. Gości przyjmujemy w salonie - więc w takim właśnie stylu urządzono wnętrze – biel i złoto elementy wykończenia ścian, duże lustra, złoty fotel na stanowisku barbera, eleganckie kanapy, stylowe fotele i kwiaty. Inna, która zaprojektowała to wnętrze, uważa, że panie mogą się tu poczuć jak księżniczki. Adaptacja nowoczesnego wnętrza w parterze jednego z budynków Port Popowice nie było łatwe, ale trafiła na takich wykonawców, jak Marbud i Elektrorus. Pomogli, doradzili, sprawdzili. Takich, to przysłowiowo ze świecą szukać, dlatego udało się siostrom pogodzić dotychczasowe obowiązki zawodowe i rodzinne, z otwarcie salonu, co odbyło się niedawno, 30 września.
To miał być tylko wyjazd na stypendium
To siostra Karolina, polska zakonnica, u której mąż Inny uczył się języka polskiego, niejako zadecydowała o losie ich całej rodziny. Młody prawnik dostał propozycję stypendium amerykańskiej fundacji w Polsce i zastanawiał się, jakie miasto wybrać; Kraków, bo blisko granicy czy Wrocław, bo to miasto, ciekawe, wielu możliwości, w którym kilkanaście lat temu nie osiedlało się jeszcze zbyt wielu Ukraińców. Zakonnica doradziła Wrocław i tak zostało. Inna, która ukończyła w ojczyźnie studia medyczne – jest dyplomowaną położną, została stypendystką Uniwersytetu Wrocławskiego. A potem było już jak na rollercoasterze – została mamą, ukończyła licencjat w Wyższej Szkole Bankowej, pracowała na uczelni, gdy trzeba było sprzątała mieszkania, a potem jeszcze pracowała w międzynarodowej firmie zatrudnienia. W pewnym momencie postanowiła skoczyć na głęboką wodę i stworzyć własną firmę we Wrocławiu. Jej Agencja Pracy T&M Job rozwijała się stopniowo, a po agresji na Ukrainę nie nadążała z obsługą klientów.
- Wiele Ukrainek, które opuściły kraj w czasie wojny szukało we Wrocławiu pracy, jakiejkolwiek, byle tylko się utrzymać, ale problemem w podjęciu zatrudnienia było zapewnienie dzieciom opieki - mówi Inna. - Zastanawiałyśmy się jak im pomóc. Tak narodził się pomysł stworzenia przedszkola, czynnego nie do godziny 16, ale do późnego wieczora. Miał powstać w Bielanach, gdzie w magazynach pracuje wiele kobiet. Odpowiedniego lokalu nie udało się jednak wynająć. Szukały miejsca wraz z siostrą Iryną, która przeniosła się do Wrocławia i znalazły na nowym osiedlu Popowice Port. Gdy lokal już wynajęły, wtedy okazało się, że zgody na prowadzenie przedszkola nie dostaną. Lokal pusty, a płacić trzeba. Powstał więc pomysł, aby stworzyć w nim salon sukien ślubnych i wypożyczalnię. Mają tu być też kreacje dla druhen, na studniówki, bale. Suknie będą dopasowywane na miejscu, a po oddaniu od razu czyszczone. Wypożyczalnia, to nie tylko biznes, ale także ukłon w stronę ekologii i coraz chudszego portfela klientów. Do efektownej sukni przydałaby się odpowiednia oprawa – makijaż, paznokcie, fryzura. Tak powstał pomysł stworzenia salonu Solo Miya.
Salon Solo Miya
- Jakiś cudem udało się nam wynająć pomieszczenia przylegające do naszego „niedoszłego przedszkola” – opowiada Iryna. - Na Ukrainie ukończyłam pedagogikę specjalną, na wrocławskiej WSB zrobiłam licencjat. Żadna z nas nie była jednak związana z branżą beauty, ale w Agencji Pracy pojawiało się wiele pań z tej branży i to z doświadczeniem, po różnych kursach. Problem w tym, że język polski znają dość słabo, a niektóre prawie wcale. Ale mają zawód, umiejętności i pasje. Postanowiłyśmy więc stworzyć im miejsca pracy.
- Obecnie w salonie pracuje 12 osób. Bariery językowej nie ma, chociaż niektóre fryzjerki czy manicurzystki, dopiero chodzą na kurs polskiego. Problem rozwiązałyśmy tak, że panie w recepcji znają kilka języków, angielski, niemiecki, francuski - zawsze pomogą, gdy są jakieś problemy w komunikacji - opowiada Inna.
- Strasznie przeżywałyśmy otwarcie naszego Salony Fryzjersko-Kosmetycznego Solo-Miyja. A przy okazji wyjaśnię, że nazwa salonu pochodzi od imienia mojej córeczki. Solomija urodziła się już w Polsce - opowiada Inna. - Salonem więcej zajmuje się Iryna, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Gdy klient o coś pyta, zastanawia się jak sprawić, aby był zadowolony. Gdy po kilku dniach o otwarcia przyszedł klient i zapytał, czy mamy barbera, siostra zaprosiła go na wizytę za 2 tygodnie. W tym czasie znalazła doświadczonego barbera i kupiła złoty, jakby sportowy fotel, bo z usług salonu korzystają nie tylko panie. Przychodzi do nas coraz więcej panów dbających o brodę, dłonie, stopy.
Oferta usług w salonie jest ogromna: strzyżenie damskie, męskie, dziecięce, trwała ondulacja,
Boost Up, koloryzacja, w tym: sombre, ombre, airtouch, baleyage, total blonde, fryzury, w tym loki, fale, manicure hybrydowy, tytanowy, japoński, pedicure estetyczny french, pedicure, laminacja rzęs, brwi, regulacja+koloryzacja brwi, przedłużanie rzęs, pielęgnacja brody. Na miejscu można uzyskać porady pielęgnacyjne i kupić potrzebny kosmetyk. Ważne są też atmosfera i czystość, w której odbywają się zabiegi.
- Najwięcej klientów trafia przez booksy, niektórzy dowiadują się o naszym istnieniu ze strony na FB, ale gdy jest możliwość, przyjmujemy także osoby, które przechodziły, zobaczyły szyld i zapragnęły zadbać o paznokcie czy zmienić fryzurę - wyjaśnia Iryna. - Jesteśmy otwarci na wszystkich - do salonu bez żadnych barier wjedzie osoba na wózku inwalidzkim, mama z dzieckiem może być spokojna, że gdy ona poprawia urodę jej syn czy córka są bezpieczni na zamkniętym placu zabaw lub rysują coś w salonie. Także klient ze zwierzakiem, będzie u nas mile widziany.
Trzeba realizować marzenia, ale pomagać też innym
Siostry mają wiele planów. Jeden z nich udało się zrealizować - 22 listopada, kiedy to odbyły się w salonie konsultacje dla klientów. Najwięcej pań zainteresowało się badaniem i poradami trychologa. Były konsultacje, zabiegi a przy tym drobne przekąski i powitalna lampka szampana. Tak jak miało być, prawdziwa wizyta w salonie. Kolejny wydarzenie typu beauty day planowane jest na przełomie stycznia i lutego. Zapowiedź i zaproszenie znajdą się na stronie FB salonu - www.facebook.com/SoloMiyaWroclaw.
Ale liczy się nie tylko praca. Teraz Inna przygotowuje się, aby w grudniu pojechać do obwodu chmielnickiego z prezentami i darami dla dzieci dla dzieci wojskowych, którzy zginęli na wojnie. Ich sytuacja jest szczególnie trudna. Siostry starają się pomagać wszystkim, którzy ich wsparcia potrzebują, niezależnie pochodzenia, wieku czy narodowości.
- Ceny usług w salonie Solo Miya nie są wysokie. Mamy zniżki last minute - gdy na przykład ktoś przychodzi, fryzjerka jest wolna, a do zamknięcia zostały 2-3 godziny. To zaskakuje niektórych klientów - dodaje Iryna. - Pieniądze są potrzebne, ale nie najważniejsze. Trzeba przede wszystkim - Ceny usług w salonie Solo Miya nie są wysokie. Mamy zniżki last minute - gdy na przykład ktoś przychodzi, fryzjerka jest wolna, a do zamknięcia zostały 2-3 godziny. To zaskakuje niektórych klientów - dodaje Iryna. - Pieniądze są potrzebne, ale nie najważniejsze. Trzeba przede wszystkim widzieć drugiego człowieka. Tego nauczyli nas rodzice, którzy ciężko pracowali, bo tato był górnikiem a mama krawcową, podchodzącą z pasją do projektowania i szycia. Nauczyli nas pracy i szacunku dla ludzi. Teraz staramy się przekazywać naszym dzieciom i oczywiście pracownikom.
Salon fryzjersko-kosmetyczny Solo Miya mieści się we Wrocławiu, przy ul. Białowieskiej 105.